Środowiska kresowe podkreślają konieczność pamięci o dawnych ziemiach polskich. Corocznie spotykają się na błoniach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Opolu. W tym roku biesiada kresowa była również okazją do promocji V tomu książki „Kresowianie piszą wierszem…”
Łzy, wspomnienia i radość, towarzyszyły IX Opolskim Dniom Kresowym. Ci, którzy rozpoczęli swoje życie na wschodzie, często doświadczyli bólu, smutku i tragedii związanej z wojną i powojenną tułaczką. Mówią również o przebaczeniu, które idzie w parze z pamięcią. Takie właśnie doświadczenia przeplatają się w wierszach i wspomnieniach zawartych w piątym już tomie książki „Kresowianie piszą wierszem…” Redaktor Anna Krzywicka-Ustrzycka przypomina, że każde z wydań dotyczy podobnych opowieści.
– Kresowianie, to wspaniałe pokolenie, które szanuje słowo i drugiego człowieka. Te osoby kochają swój kraj, są bardzo religijni. Niejednokrotnie mają uzdolnienia nie tylko plastyczne, ale także pisarskie. Udało mi się wyciągnąć ich skryte w szufladach wiersze. W tej twórczości są osobiste refleksje, dzielenie się problemami i opis historycznych wydarzeń – mówi.
W piątym zbiorowym tomie odnajdziemy wiele emocji i refleksji. Wśród autorów jest m.in. Józefa Kondracka, która opisuje m.in. Katyń, rodzinny dom czy okolice Olesna, w którym zamieszkała po przesiedleniu. – Opisuję życie na Kresach. Kiedy miałam dziewięć lat, musiałam opuścić swój rodzinny dom. Pamiętam dobrze pożar Wierzbowca, w którym mieszkałam. To była straszna rzecz – wspomina pani Józefa.
Marszałek województwa Andrzej Buła, podczas spotkania z Kresowiakami, odczytał jeden z wierszy Józefy Kondrackiej. – Pani Józefa jest ze mną spokrewniona, jej babcia miała rodowe nazwisko Buła, a nasze rodziny pochodziły z Wierzbowca. W tych wierszach jest wszystko to, o czym opowiadały moje babcie. Wychowywały mnie w Dobiercicach pod Byczyną. Szczególnie ważny dla mnie jest wiersz „Wierzbowiec”. To właśnie bandy UPA spaliły tę miejscowość. To wiersz, który skłania do refleksji i wyboru drogi – dodaje marszałek. Przyznaje, że od Kresowiaków można obecnie uczyć się tego, aby życia brać takim, jakie jest i pamiętać o tym, że szczęście i smutek zawsze idą w parze.
Kazimierz Wasilewski, którego twórczość również znalazła się na kartach najnowszej książki, chciałby, aby pamięć o Kresach była wciąż żywa w sercach Polaków. – Pochodzę ze Stanisławowa, a w wierszach wspominam swoją rodzinę. Pamiętam, jak przyszli do nas sowieci. Mobilizacja w 1944, to był bardzo trudny czas i poszukiwanie miejsca do życia. Opole przypomina mi właśnie moje rodzinne miasto. Należy pamiętać o tym, że mieszkaliśmy i przeżywaliśmy najcudowniejsze czasy właśnie na Kresach Wschodnich – mówi.
Teresa Kłoda opisuje ewakuację z domu. – Miałam wtedy pięć lat. To zdarzenie jest we mnie żywe do dziś. Jak czytam swój wiersz, za każdym razem płaczę. Nie chciałabym, aby ktoś przeżył to co my – mówi Kłoda. Wiersze Mieczysława Habudy to splot patriotyzmu, przeżyć religijnych oraz wspomnień. – Opisałem tragizm, mordy, które widziałem. To jest bardzo wzruszające. Wierzyć się nie chce, że kiedyś tak było. Na Wołyniu brat mordował brata. Widziałem pożogi wojenne, łuny na niebie, gdy paliły się wioski. Opisałem też chwile, które przeżywałem po wojnie – mówi Habuda.
Nieco inne wiersze zaproponowała Róża Baranowska. Jej twórczość wypełniona jest radością i humorem. – Te przeżycia z dzieciństwa mało pamiętam. Większość opowieści znam z refleksji rodziców. Moje wiersze prowokują do uśmiechu, nie chcę smucić – mówi.
Dodajmy, że prezentowana w trakcie spotkania publikacja powstała z okazji 100 – lecia Niepodległości Polski oraz 20 – lecia Samorządności Województw i Powiatów.
Kresowianie podczas swego dorocznego spotkania mieli też okazję do podziwiania występów grupy MIRIAM z Miejskiego Ośrodka Kultury w Głubczycach oraz Teatru Tradycja z Zespołu Szkół Mechanicznych w Głubczycach.
PW